Grudzień zbliża się wielkimi krokami. Szał kupowania prezentów rozpoczęty. Zewsząd atakują nas barwne reklamy, światełka, Mikołaje i renifery. Dla jednych nadchodzi długo wyczekiwany czas magii, a dla innych rozpoczyna się gorący okres sprzątania, gotowania, planowania. Jak w tej bieganinie odnajdują się dzieci? Czy pomagamy im w pełni przeżywać i cieszyć się Bożym Narodzeniem?
Jeśli się zastanowimy nad naszym podejściem wobec Świąt teraz i kiedyś, to w większości przypadków okaże się, że dawniej miały o wiele więcej uroku. Teraz gdy dopadła nas dorosłość, w dużej mierze kojarzą się z obowiązkami, ale tak być nie musi. Jest to przede wszystkim kwestia naszego nastawienia i myślenia.
Co widzą dzieci?
Wiele osób nie poświęca dużo czasu dzieciom przed Świętami. W końcu tyle jest do zrobienia! A jeszcze zakupy czekają. Ostatecznie dzieci zajmują się sobą same, czują się samotne i niestety, odtrącone. Chciałyby brać udział w tych przygotowaniach, ale nie zawsze daje się imszansę, uznając, że tylko przeszkadzają. A czy to posprzątany dom jest najważniejszy? Drogie, szukane godzinami prezenty? Idealna liczba potraw na wigilijnym stole? Nie. Święta to czas, w którym powinniśmy być razem.
Wszystkie niedociągnięcia w rzeczywistości się nie liczą, a jedynie pochłaniają energię, jaka mogła być wykorzystana na coś innego. Dzieci stoją z boku i obserwują, pochłaniają wzorce. Postawcie się na ich miejscu. Spójrzcie na siebie ich oczyma. Czy to tak wyglądają wymarzone Święta? Najczęściej w pewnym momencie rodzice mają wyrzuty sumienia, że się nie bawią, nie czytają z dzieckiem, ale w końcu wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Jak zorganizować czas świątecznych przygotowań, by był radosny?
Recepta na świąteczną atmosferę
Już na wstępie możemy założyć, że dziecko będzie brało w naszych pracach czynny udział. Jeszcze zanim do tego dojdzie, można siąść razem i zrobić listę tego, co jest do zrobienia. Na pewno będzie dziecku łatwiej zrozumieć sytuacje, kiedy rodzic rzeczywiście w danej chwili musi się czymś zająć.
Jeśli nie ma towarzystwa, dzieciom szybko się nudzi. Dlatego, kiedy my mamy coś ważnego do zrobienia, warto dziecku też coś przygotować do wykonania. A może jest coś, w czym będzie mogło pomóc rodzicom? Przykładowo, kiedy robimy pierogi, niech dziecko rączkami wyrabia ciasto. Będzie bałagan, w górę wzniosą się tumany mąki, a wszystko będzie szło wolno, ale… będzie przy tym wyśmienita zabawa, przyjemnie spędzony czas. To są te chwile, które zwłaszcza w grudniu trzeba łapać i poprawiać sobie nastrój.
Święta i dni, podczas których przygotowujemy się do Bożego Narodzenia, powinny być naznaczone refleksjami. W Świętach chodzi o życzliwość wobec drugiego człowieka i dzielenie się tym, co sami posiadamy. To dla dziecka ważna lekcja… jeśli ją dostanie. Przez natłok obowiązków, dorośli stają się bardziej nerwowi i szybciej wybuchają. Lepiej zrobić sobie chwilę przerwy i uspokoić emocje, niż co chwilę podnosić głos i coraz bardziej psuć wszystkim humor. Poza tym organizowanych jest wiele akcji charytatywnych, w które dziecko może się włączyć i pomagać innym dzieciom, co kształtuje wrażliwość i otwarcie się na potrzeby innych ludzi.
Co z tymi prezentami?
Prezenty są czymś, na co dzieci czekają cały rok. Zresztą nie tylko one. Jednak to nie one powinny być w centrum dyskusji w rodzinie. Nie chodzi o to, by analizować swoje materialne marzenia i robić prezentową listę życzeń, a później czuć rozczarowanie, że lalka wygląda inaczej. Im więcej dzieci dostają, tym bardziej stają się roszczeniowe. Jest to naturalny mechanizm, który łatwo uruchomić patrząc na kolorowe zabawki i chęć zastępowania miłości prezentem. Najlepiej rozmawiać z dzieckiem na temat Świąt i podkreślać, że w Bożym Narodzeniu nie chodzi tylko o to, by dostawać jak najwięcej prezentów. Warto zachęcać dziecko, by obdarowywało innych. Nie zmuszać, zachęcać. Kiedy poczuje radość obdarowywania, samo również poczuje się szczęśliwe. Zwłaszcza jeśli do tego w Święta najbliżsi będą okazywać mu uczucie, poczuje się kochane i akceptowane. Dzieci nie potrzebują przedmiotów, wielu potraw na stole, ani idealnego porządku. Dzieci potrzebują człowieka. I właśnie tym pamiętajmy najbardziej.